Tym razem powstał kolejny motek wełny Wensleydale.
Z 96 gram czesanki wyszło mi 225 metrów singla.
Wełna wyszła puszysta, lekko podgryzająca, lśniąca.
Farbuję, przędę, tkam, filcuję, szyję, szydełkuję i na drutach dziergam. Pierścionki i bransolety tworzę. Zioła namiętnie zbieram i przetwarzam. Mazidła, kremy, mydełka i wszystko to co dobre dla ciała kręcę. Zakęcona jestem :-)
niedziela, 18 grudnia 2011
czwartek, 15 grudnia 2011
16 Szydełkowe co nieco,
W czasie chłodniejszych dni, szczególnie w okresie zimowym, lubię mieć na szyi coś ciepłego.
Lubię biżuterię w wydaniu XXL - okazałą, przyciągającą wzrok - ale nie z metali szlachetnych.
I w związku z tym powstały kolejne a'la korale /bo nie wiem, jak to nazwać/ zrobione na szydełku.
Lubię biżuterię w wydaniu XXL - okazałą, przyciągającą wzrok - ale nie z metali szlachetnych.
I w związku z tym powstały kolejne a'la korale /bo nie wiem, jak to nazwać/ zrobione na szydełku.
wtorek, 13 grudnia 2011
15 Warsztat tkacki
Kilka dni marudzenia i głośnego wypowiadania swoich marzeń podziałało znakomicie :-) Zaczeliśmy oglądać różne warsztaty tkackie, przeanalizowałam to, na jakim mi się najlepiej tkało i powstało nowe dzieło.
Mam prawie zrobiony nowy warsztat tkacki. Nawet nie wiedziałam, że mam tak zdolnego manualnie męża, bo to, że jest z niego łebski facet, to wiem od dawna.
Jak to dobrze, że mamy taką pogodę w grudniu, bo większość pracy przy warsztacie mogła być wykonana na tarasie.
Pierwsza odsłona.
Nicielnice wiążę sama, jest z tym sporo zabawy, ale cieszy, że jestem w stanie zrobić je własnoręcznie.
Jedna nicielnica jest już prawie gotowa.
Kolejną zaczęłam robić, jeszcze tylko 120 pojedynczych nicielnic a potem żmudna praca łączenia ich w całość i na drążek.
Mam wreszcie, wczoraj dotarła do mnie, płochę - trochę było z nią zamieszania, ale jest nowa i lśniąca.
Jeszcze trochę drobiazgów należy dopracować i będę mogła działać.
Mam prawie zrobiony nowy warsztat tkacki. Nawet nie wiedziałam, że mam tak zdolnego manualnie męża, bo to, że jest z niego łebski facet, to wiem od dawna.
Jak to dobrze, że mamy taką pogodę w grudniu, bo większość pracy przy warsztacie mogła być wykonana na tarasie.
Pierwsza odsłona.
Nicielnice wiążę sama, jest z tym sporo zabawy, ale cieszy, że jestem w stanie zrobić je własnoręcznie.
Jedna nicielnica jest już prawie gotowa.
Kolejną zaczęłam robić, jeszcze tylko 120 pojedynczych nicielnic a potem żmudna praca łączenia ich w całość i na drążek.
Mam wreszcie, wczoraj dotarła do mnie, płochę - trochę było z nią zamieszania, ale jest nowa i lśniąca.
Jeszcze trochę drobiazgów należy dopracować i będę mogła działać.
wtorek, 6 grudnia 2011
14 Fragment mojej pracownia
Myślałam, myślałam i wreszcie się zdecydowałam, aby pokazać (fragmentami) moją pracownię. Dzisiaj, po kilku dniach nieładu artystycznego jaki panował w pracowni , ogarnęłam ją jako tako.
Tym razem padło na kącik prządki, ale bez mojego ulubionego fotela. W pracowni stoją teraz kołowrotki, chociaż często przędę wełnę w salonie, gdyż tam zazwyczaj coś się dzieje. Tam też stoi mój ulubiony fotel i mam cudowny widok z okien. Pracowni używam do przędzenia w takie dni, gdy potrzebuję odrobiny samotności i wyciszenia.
Ten kołowrotek został kupiony w Holandii.
Najmniejszy kołowrotek pochodzi z Nowej Zelandii, a kupiony został w UK.
To Mercedes wśród moich kołowrotków, jest wielokrotnie naj: najmniejszy, najnowszy, najdroższy i najlepszy.
Tym razem padło na kącik prządki, ale bez mojego ulubionego fotela. W pracowni stoją teraz kołowrotki, chociaż często przędę wełnę w salonie, gdyż tam zazwyczaj coś się dzieje. Tam też stoi mój ulubiony fotel i mam cudowny widok z okien. Pracowni używam do przędzenia w takie dni, gdy potrzebuję odrobiny samotności i wyciszenia.
Ten kołowrotek został kupiony w Holandii.
Kolejny, kupiony w Polsce, prawdopodobnie pochodzi z Niemiec.
Najmniejszy kołowrotek pochodzi z Nowej Zelandii, a kupiony został w UK.
To Mercedes wśród moich kołowrotków, jest wielokrotnie naj: najmniejszy, najnowszy, najdroższy i najlepszy.
niedziela, 4 grudnia 2011
13 Wełna BFL
Mając na głowie wiele rzeczy do zrobienia w domu (porządki ...), nie wiedziałam od czego zacząć. A że nie lubię marnowania czasu, usiadłam przy kołowrotu z kolejną czesanką, zrelaksowałam się, bo tak to na mnie działa. Przy okazji powstała nowa wełna, lekko w singla skręcona. Starałam się skręcić ją bardzo delikatnie co wcale nie jest takie łatwe. W dotyku sprawia wrażenie takie jakby była powietrzem napompowana.
Do farbowania tej czesanki użyłam farb Ashforta.
Prace domowe nie uciekły, natomiast satysfakcja z powstania nowej wełny dodała mi skrzydeł, tak że inne prace były mniej uciążliwe i szybko się z nimi uporałam.
Do farbowania tej czesanki użyłam farb Ashforta.
Prace domowe nie uciekły, natomiast satysfakcja z powstania nowej wełny dodała mi skrzydeł, tak że inne prace były mniej uciążliwe i szybko się z nimi uporałam.
piątek, 2 grudnia 2011
12 Przygotowania do targów
Kolejne godziny zabawy wyjęte z życiorysu i powstało kilka nowych drobiazgów.
Łańcuch z wełny ręcznie przędzionej (niech się dobrze nosi).
Kolejny otulacz, tym razem w rudościach.
W ruch poszły również barwniki i przybyło trochę nowych kolorów czesanki ...
W trakcie tworzenia -(był) szal w barwach jesiennych.
Łańcuch z wełny ręcznie przędzionej (niech się dobrze nosi).
Kolejny otulacz, tym razem w rudościach.
W ruch poszły również barwniki i przybyło trochę nowych kolorów czesanki ...
W trakcie tworzenia -(był) szal w barwach jesiennych.
11 Kwiaty na kwiatach
Była kolejna rocznica, były kolejne kwiaty i była kolejna kolekcja moich "kwiatów".
Połączyłam to razem. Efekty widać poniżej.
Połączyłam to razem. Efekty widać poniżej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)