Zatęskniłam troszeczkę za filcowaniem. Po całym tygodniu pracy zawodowej stanęłam przy moim wielkim stole i w piątek wieczorem, zahaczając o noc, powstał nowy szal. Kojarzy mi się trochę z szuwarami.
W sobotę, gdy weszłam do pracowni, to wzrok mój zatrzymał się na ulubionych fioletach i powstał, w podobnym stylu, kolejny szal. Tym razem asymetryczny, bo dziury ma tylko na jednym końcu.
Piękne szale! Szczególnie ten szuwarkowy mi się podoba (ze względu na kolory) :).
OdpowiedzUsuńDziękuję, te zielenie też mi się podobają.
UsuńSzuwarkowy boski, filetów na razie nie widzę, bo ze szkolengo kompa podglądam - świetnie, że wróciłaś do szali, bo już mi ich trochę brakowało :-)
OdpowiedzUsuńLubię układać szale i ta pogoda chyba temu sprzyja, Potrzebowałam chwili wyciszenia a moja pracownia temu sprzyja.
UsuńSzuwarek jest super! Ten fioletowy też jest piękny, tylko trochę słabo go widać w całości, a już asymetrii nijak, więc trudno docenić.
OdpowiedzUsuńAparat padł, to znaczy bateria padła i więcej zdjęć nie zdążyłam zrobić fioletom.
Usuńszale piekne!
OdpowiedzUsuńchyba znam tę szuwarkową czesankę :) A został Ci jeszcze jakiś zabłąkany motek dla początkującej prządki, co się jeszcze nie doczekała własnego wrzeciona?
Oj, czego jak czego ale wełny i czesanki to mam sporo, na pewno dla początkującej prządki coś się znajdzie. Ale o tym wrzecionie to też trzeba pomyśleć:-)))
Usuńno właśnie, chyba się będę do Ciebie uśmiechać w sprawie wrzeciona też :)
UsuńNo faktycznie skojarzenie z nadbrzeżną roślinnością i mi się udzieliło. A drugi szal to troszkę jak ta roślinność w blasku księzyca, nie sądzisz?
OdpowiedzUsuńFajne skojarzenia. Pozdrawiam.
UsuńTen zielony szal to dla Wodnika Szuwarka :) :) :)
OdpowiedzUsuń