niedziela, 26 lutego 2012

23



W ciągu tygodnia brak mi weny twórczej do farbowania, natomiast w piątki i soboty zaczynam działać.
Przy farbowaniu się relaksuję, chociaż zdarza mi się mieć chwile wahania czy aby ta kombinacja kolorów będzie ok.
Tym razem padło na merynosa.








A nazwę tej czesanki podam za kilka dni - karteczka z opisami została na wsi a  farbowałam kilka nowości i jej po prostu nie pamiętam.







8 komentarzy:

  1. Świetnie Ci te farbowanki wychodzą! Widać, że dobrze się przy tym bawisz :). Ciekawa jestem jak ta pierwsza czesanka będzie wyglądała po uprzędzeniu ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta pierwsza czesanka to merynos,pewnie gdzieś przy filcowaniu zostanie użyta.

      Usuń
  2. Ja się kompletnie na farbowaniu i przędzeniu nie znam, ale widok wełny działa na mnie tak jakoś "zmiękczająco". Kiedy oglądam Twoje zdjęcia, to mi się to coś włącza i gapię się...gapię się... tak tak :-))))))Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gap się gap, to od tego się zaczyna... :)
      A potem już gapienie się nie wystarcza i samemu zaczyna się coś tworzyć.

      Usuń
  3. Kasiu, ale puch! Od razu widać rękę specjalisty!
    Ślicznoty.
    Ja, aktualnie przędę włókna bez farbowania,bo naszedł mnie pomysł :)))
    Serdecznosci!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu,
      staram się pilnować coby czesanki nie niszczyć i nie filcować w czasie farbowania. Chociaż brak cierpliwość i ciekawość mnie nieraz zżera jak to w tym garze wygląda:)

      To czekam z niecierpliwością na Twój nowy projekt i życzę powodzenia.

      Usuń
  4. No, no, no - ciekawe kolorki powstały. Ja też się gapię i nabieram ochoty straszliwej. Postuluję, co by po Świętach zacząć coś działać, koniecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się coś, po świętach zorganizować dla gapiów:)))

      Usuń